Na stronie znajdują się reklamowe recenzje mojego autorstwa. Strona powstała w celu sklasyfikowania wszystkiego co na blogach i wattpadach przeczytałam oraz z powodu chęci podzielenia się swoimi opiniami na ten temat z innymi. Nie mam na celu nikogo obrażać, dołować, skrupulatnie analizować. Ja jedynie pragnę polecić innym to co i mnie przypadło do gustu i napisać o tym kilka słów. Być może dzięki temu ktoś z was zajrzy na takie zakończone opowiadanie, zaczyta się w nim i nie będzie tego żałował.

piątek, 11 listopada 2016

2. Dwie twarze

Dawno do was nie pisałam w tym miejscu, a właściwie to napisałam w nim tylko raz, wtedy sobie obiecując, że takie recenzje reklamowe w moim wykonaniu będą się pojawiały przynajmniej jedna na miesiąc. Skoro powstaje ten wpis, to znaczy, że jak na razie zamierzam się wywiązać z obietnicy postawionej głównie samej sobie
Ostatnimi czasy przedstawiałam wam bliżej „Świat Niemiłości” i moje spojrzenie na tę opowieść. Od tamtej pory chyba pokochałam kryminały, a przynajmniej to na nie dopadła mnie szczególna faza. Polubiłam zwłaszcza te krótkie, jednowątkowe, będące takimi „do łyknięcia na jeden wieczór pod kocem i lampką wina znajdującą się gdzieś nieopodal”. W ten sposób trafiłam na „Dwie twarze” autorstwa Dellirah.
Po pierwsze chyba warto wspomnieć, że ja trochę surowo traktowałam tę autorkę na samym początku. Ludzie nie są pustą stroną, jakoś zapisują się naszej pamięci, nawet jeśli oddzielają nas setki kilometrów i jesteśmy sobie nawzajem niemal całkiem anonimowi. Ta autorka zapisała mi się w pamięci nieskończonym opowiadaniem, czego nie znoszę, na dodatek zmianą nazwy, czego nigdy nie mogłam pojąć, bo przecież nasz podpis w blogsferze i na wattpadzie, to taka nasza wizytówka, coś co pozwala stwierdzić „to ta, ta sama co napisała to i tamto i teraz pisze jeszcze to i komentuje to, jest tu i tu”
Kiedy jednak zobaczyłam, że tym razem Dellirah się nie znudziła i doprowadziła sprawę niczym prawdziwy mężczyzna, od początku do końca (mam nadzieję, że to porównanie mi darujesz i z uśmiechem przymkniesz na nie oko), to postanowiłam zatopić się w jej twórczość, gdyż wcześniej miałam do czynienia z pierwszym rozdziałem i wydawał mi się być obiecujący.
Pamiętam, że gdy zabrałam się za czytanie „Dwóch twarzy”, to w moim domu panował totalny bałagan, a ja udawałam, że coś łamie mnie w kościach, by nie musieć sprzątać. Zakładanie płytek, i to ratalne, mocno dało mi się we znaki i już miałam dość ciągłego zmiatania tego piachu i kurzu, i czytanie zdawało mi się być od tego świetną odskocznią. Było.
Należę do osób, które nie lubią specjalnych udziwnień, dlatego nigdy nie umiałam zrozumieć jaki cel ma osadzanie fabuły za granicą Polski, podczas gdy większość autorów nawet nie zadaje sobie trudu, by w sposób autentyczny opisać miejsce, w którym zdecydowali się umieścić bohaterów. W przypadku Dellirah i jej „Dwóch twarzy” zupełnie tej niedogodności nie odczułam. Może jej największą zasługą na wstępie było to, że nie przeniosła mnie do nowoczesnego, nigdy nie śpiącego Nowego Jorku, ani słynącego z czerwonych budek telefonicznych Londynu (a tak na marginesie, to czytałam wiele opowiadań osadzonych w Londynie, a chyba jeszcze nikt z piszących nie wspomniał o tych budkach telefonicznych). Dellirah darowała sobie też modny Paryż i, po premierze „50 twarzy Greya”, uznawane za bogate i erotyczne Seattle.
Australia okazała się być państwem, którego wcale nie znałam. Moje pojęcie o nim było znikome, więc można było wcisnąć mi każdy kit, a ja zapewne łykałabym go jak pelikan. Opisy były obrazowe, więc tym łatwiej było mnie przekłamać, ale Dellirah tego nie zrobiła. Opisała Sydney jako największe miasto, które podobnie jak Nowy Jork i Paryż nigdy nie śpi, nocami żyje, a za dnia tętni tłumami mieszkańców i przejezdnych, pomimo że nie jest stolicą. Zapewne Dellirah wymyśliła sobie miejsce pracy głównej bohaterki i nazwy niektórych ulic, ale w obliczu opisania całości ten fakt wydaje mi się być zupełnie nieistotny, bo sprawiła, że wsiąknęłam w tamtejszy klimat, że poczułam tamtejsze życie, jego rytm.
Tak jak wspominałam gdzieś na samym początku, albo chwilę po nim, opowiadanie wydało mi się być obiecujące już od pierwszego rozdziału, gdyż przedstawiało ono nieidealne życie głównej bohaterki, trudy dnia codziennego i realne konsekwencje wczesnej wyprowadzki z domu rodzinnego. Ja uwielbiam takie smuty, dlatego uciekam możliwie najdalej, nawet gdzie pieprz rośnie od lukrowanego, cukierkowego życia amerykańskich, popularnych nastolatek, czy zakompleksionych w sobie i trzymających się na uboczu, właściwie bez powodu, dziewczynek. Wyciągając wnioski – od „Dwóch twarzy” nie chciałam uciekać, chciałam je przeczytać, chciałam je w pełni poznać, dlatego trzymałam kciuki za autorkę, że ona je dokończy. Nie byłam na bieżąco z jej opowiadaniem i nie wyczekiwałam w zniecierpliwieniu kontynuacji, ale tak naprawdę ciągle byłam z nią.
Dwie twarze” zatrzymały mnie przy sobie już pierwszym rozdziałem i to nie tylko przez wzgląd na obrazowe opisy i ciekawe przedstawienie realiów życia, ale głównie przez zakończenie. Moment, gdy z wieży zegarowe rzuca się kobieta, wyglądająca dokładnie tak samo jak główna bohaterka był przedni. Tym bardziej go doceniałam, bo samobójczyni postanowiła się zabić na oczach swojego sobowtóra, o którym jeszcze wtedy nie miałam pojęcia czy wiedziała. Tak naprawdę wszystko mogło być tylko i wyłącznie zbiegiem okoliczności lub zostać ukartowane przez kogoś trzeciego. Takie zakończenie pierwszego rozdziały zaciekawiło i niemal zmuszało, by kiedyś sięgnąć po kontynuacje tej opowieści i poznać jej zakończenie.
Pochłonęłam więc całość, wszystkie dziewięć rozdziałów jednego wieczoru albo pozostawiając sobie coś na drugi dzień, teraz tego tak całkiem nie pamiętam, bo to było stosunkowo dawno, ale wiem, że z wielką ochotą sięgałam po każdy kolejny rozdział. Zżyłam się z główną bohaterką, choć nie do końca mogę powiedzieć bym ją lubiła. Było w niej coś z totalnej naiwniaczki, czym mnie niezmiernie irytowała, ale nie była ona w żaden sposób postacią nierealną, przejaskrawioną czy wyidealizowaną, a to zawsze sprawia, że łatwiej takiego bohatera poczuć, nawet jeśli się z nim zupełnie nie zgadzamy.
Z otwartą jadaczką (zajadając lody) towarzyszyłam Raynie (pewnie źle odmieniłam) w rozwiązywaniu zagadki, która nagle, niepostrzeżenie wdarła się do jej życia i narobiła tam niemałego zamieszania. W pewnym momencie zaczęłam rozpaczać nad losem tej dziewczyny, bo nagle chęć poznania prawdy nie była już częścią jej życia, a stała się jej całym życiem, zmieniając je o co najmniej dziewięćdziesiąt stopni. To pokazało jak łatwo się w czymś zatracić i to niekoniecznie w czymś dobrym, a wręcz przeciwnie – w czymś co może nas zniszczyć zarówno na zewnątrz jak i od środka.
Nie ukrywam jednak, że gdy pojawił się Aiden, to obudziło to moją może nie do końca romantyczną, ale z pewnością złaknioną choćby lekkiego romansu duszę. Świetnie się bawiłam, gdy on i Rayna razem współpracowali, co odbywało się z jej początkową niechęcią. Maskarada i udawanie kogoś kim się nie jest, także udała się wyśmienicie i sprawiła, że nawet nieco się przy tym wątku ubawiłam. Romansu jednak nie dostałam, nawet namiastki go nie było, przez co odrobinę na koniec posmutniałam.
Nie ukrywam też, że nie podobało mi się zakończenie. Opowiadanie do pewnego momentu było super, ale doznałam odczucia, że zaczęło się psuć pod koniec. Mowa tu o jakiś dwóch ostatnich rozdziałach, które doprowadziły do naciąganego zakończenia, w które nawet mnie, osobie o bujnej wyobraźni, było trudno zawierzyć.
Pomimo, moim zdaniem, nieudanego zakończenia, polecam to opowiadanie wszystkim, którzy lubują się w krótkich kryminałach i też takim, których erotyzm i romantyczne wstawki, wplecione w ten gatunek, męczą Tam z pewnością nic takiego nie zostanie rzucone przed ich oczy, więc będą mogli się czuć komfortowo podczas czytania. Mnie samej spacerek po Sydney bardzo się podobał i cieszę się, że mogłam towarzyszyć głównej bohaterce, zarówno podczas obserwowania samobójczego skoku dziewczyny wyglądającej dokładnie tak samo jak ona, jak i podczas rozwikływania tej poplątanej zagadki jaką były „Dwie twarze”, dokładnie takie same twarze.

Opis oraz linki do „Dwie twarze” możecie znaleźć tutaj:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz