Na stronie znajdują się reklamowe recenzje mojego autorstwa. Strona powstała w celu sklasyfikowania wszystkiego co na blogach i wattpadach przeczytałam oraz z powodu chęci podzielenia się swoimi opiniami na ten temat z innymi. Nie mam na celu nikogo obrażać, dołować, skrupulatnie analizować. Ja jedynie pragnę polecić innym to co i mnie przypadło do gustu i napisać o tym kilka słów. Być może dzięki temu ktoś z was zajrzy na takie zakończone opowiadanie, zaczyta się w nim i nie będzie tego żałował.

piątek, 16 grudnia 2016

3. Wysypisko marzeń

Mamy grudzień, więc przyszedł czas na kolejną recenzję. W którymś momencie zaświtał mi nawet ambitny pomysł, by do stycznia zrecenzować wszystko co w tym 2016 roku i wcześniejszych latach przeczytałam. Szybko jednak z tego zrezygnowałam, gdyż nie umiem pisać masówki, więc nie ma sensu bym tworzyła w pośpiechu, jakby to była praca na akord.
Tego grudniowego dnia, gdzie do świąt zostało nieco ponad tydzień, zamierzam wam nieco przybliżyć opowieść, w której, z tego co pamiętam, i rozdział o świętach oraz sylwestrze się znajdzie.
Plusem opowieści jest sam tytuł, który przyciąga uwagę, a przynajmniej moją przyciągnął na tyle, że postanowiłam zajrzeć i pozostałam na dłużej. Sami powinniście przyznać, że „Wysypisko marzeń” brzmi nietypowo, ciekawie, że wzbudza zainteresowanie i wydaje się być czymś na miarę oksymoronu. Marzenia to w końcu coś co chcemy spełniać, chcemy by się ziściły, są dla nas ważne. Natomiast na wysypisko trafiają wszelkiego rodzaju rupiecie, rzeczy, które są już nam zbędne, które nic dla nas nie znaczą. O czym jest więc „Wysypisko marzeń” autorstwa Kailii? Myślę, że trudno będzie mi ubrać w słowa tak obszerną tematykę.
Opowiadanie, albo raczej powieść, bo z racji na obszerność jest to już moim zdaniem amatorska powieść, a nie króciutkie opowiadanko, jest o życiu i porusza jego wiele aspektów. Bohaterka imieniem Katarzyna, prowadzi nas, podobnie zresztą jak Patryk ze „Świata Niemiłości”, zarówno po dzielnicach biedy jak i osiedlach pełnych przesytu i bogactwa. To czyni opowieść różnorodną, niezamykającą się na społeczeństwie stojącym na jednym i tym samym stopniu drabiny społecznej. Wszyscy jednak pragną tego samego, wszyscy chcą więcej, bo mają marzenia, które wcześniej lub później, przez wybory i poczynania ich samych lub ich bliskich, lądują nie gdzie indziej, jak właśnie na wysypisku pragnień zapomnianych.
Sama główna bohaterka zapomina o swoim najważniejszym w życiu celu, jakim jest odnalezienie winnych śmierci jej ojca. Kati, bo tak skracają jej imię inni bohaterowie opowiadania, zdaję się być z dnia na dzień coraz bardziej pochłaniana przez dziwną relację, która zaczyna ją łączyć z pracodawcą – Jakubem Smogowskim. Kuba ma nietypowy zawód i tak naprawdę nie jest to w opowiadaniu żadną tajemnicą. Czytelnik bowiem od samego początku ma podstawy twierdzić, iż do czynienia ma z najprawdziwszym gangsterem.
Dorosły gangster i zagubiona nastolatka, to nie jest przepis na idealną miłość, ale ich związek może być kluczem do rozwikłania zagadki z przeszłości. Jest więc w tym opowiadaniu to co lubię najbardziej, czyli nieprosty i niebanalny romans, jakaś tajemnica sprzed lat i sceny wyrwane z najprawdziwszego kryminału i filmu akcji. To zmiksowane razem i podane niczym zemsta na zimno, tworzy nierozłączną całość, pełną sekretów, niedomówień, ciekawych dialogów i niejednoznacznych bohaterów.
Tak, bohaterowie to z pewnością jedna z pozytywnych cech tego opowiadania. Myślę, że jest to jeden z większych plusów. Nie są oni papierowi, nie są tworzeni na ideały, czasami błyszczą jakąś mądrością i konstruktywnym planem na tle pozostałych, a innymi razy ich głupota sprowadza na samo dno i zmusza nas, czytelników, do tego byśmy ich potępiali. Bo czy da się przyklasnąć zemście, handlu narkotykami, kradzieżom samochodów? Czy da się zrozumieć młodą kobietę, która sama, na własne życzenie, brnie w ten świat? Pewnie nie, ale poczytać o tym można i zapewniam, że lektura będzie ciekawa, nieprzewidywalna, wzbudzająca wiele skrajnych emocji, a przecież o to chodzi, by opowiedzieć jakąś historie w taki sposób, by czytelnikowi nie była ona obojętna.
Mnie historia Kasi nie była obojętna. Ja nią żyłam przez wiele miesięcy. Trafiłam na blog, gdzie była prowadzona, raczej późno, ale w chwili, gdy jeszcze nie była ukończona. Pamiętam, że siedziałam jak na szpilkach i niemal codziennie zaglądałam na dobrze znany mi adres, by sprawdzić czy czasami nie pojawił się kolejny rozdział. Taka moja opinia jest chyba najlepszą reklamą „Wysypiska marzeń”, bo czy o blogowym opowiadaniu można powiedzieć coś lepszego, niż to, że nie można się było doczekać każdej kolejnej części?
Na koniec dodam, że na stronie znajdziecie ciekawe obrazki, zdjęcia bohaterów i pasujące do rozdziału cytaty. Autorka, choć sama nie jest już bardzo aktywna w blogsferze, nie zapomniała o tym opowiadaniu i co jakiś czas publikuje dodatki, zupełnie tak, jakby miała zamiar kiedyś tę opowieść poprawić i je w nią wpleść. Nie zapomina też o swoich czytelnikach, potrafi odpowiedzieć na ich komentarze, podjąć z nimi rozmowę. Muszę was jednak ostrzec, że w opowiadaniu jest sporo literówek oraz że wplecione są w nie sceny zwane +18, czyli te ze sfery „brutalne i erotyczne”. Jednak jeśli komuś to nie przeszkadza, to ja z mojej strony gorąco polecam „Wysypisko marzeń”.
Właśnie teraz sobie uświadomiłam, że zapomniałam napisać o negatywnych stronach powieści, przez co wyszło tak, jakbym się wypowiadała o niej w samych superlatywach. Drobnym negatywem moim zdaniem jest zakończenie, jak na moje było strasznie naciągane. Większą wadą jest jednak pominięcie tych wątków, które z początku wydawały się być ważne i istotne, spłycenie roli niektórych bohaterów na rzecz innych bohaterów. Moim zdaniem dało się to jakoś pogodzić i zrównoważyć. Pomimo tego wszystkiego jednak opowiadanie i tak uważam za taką „moją perełkę”, bo czytałam je naprawdę z ogromną przyjemnością.

Opis oraz link do „Wysypiska marzeń” możecie znaleźć tutaj:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz